Mavoy Stars - James Blake
Rywalizacja o tegoroczną nagrodę Mercury Prize dla najlepszego brytyjskiego albumu roku należała do wyjątkowo zaciętych. Z gitarowym brzmieniem popularnych od dawna Arctic Monkeys i Foals mierzyli się m.in. elektroniczni debiutanci – Disclosure i Rudimental, a także nowa gwiazda muzyki soul, Laura Mvula. Nie można było także ignorować powracającego po dłuższej przerwie Davida Bowie – The Next Day wzbudziło
powszechny entuzjazm wśród fanów muzyka i spotkało się z przychylnymi
recenzjami większości krytyków. Wszyscy wspomniani wykonawcy musieli
jednak obejść się smakiem. Statuetka przypadła dwudziestopięcioletniemu
londyńczykowi Jamesowi Litherland, występującemu pod pseudonimem James Blake.
Nagroda ta nie jest bynajmniej wielkim zaskoczeniem – choć tym razem
Blake nie był uważany za jednego z głównych faworytów, a w Polsce
usłyszeć jego muzyki w radiu nie sposób. Artysta był już nominowany do
Mercury w 2011 r. za swój debiutancki album zatytułowany po prostu James Blake, wtedy jednak musiał uznać wyższość Let England Shake PJ Harvey.
Bohater tego artykułu interesował się muzyką od wczesnej młodości, na co niewątpliwie miał wpływ jego ojciec – również James – gitarzysta występujący m.in. z Colosseum czy też Leo Sayerem.
Anglik uczęszczał do znanej szkoły średniej Latymer, gdzie ujawnił
talent muzyczny jako pianista. W tym okresie wzorował się na jazzowym
muzyku Art Tatumie, ukończył nawet muzykę popularną w stołecznej uczelni Goldsmith. W czasie studiów James zainteresował się brzmieniem klubowym: „Kiedy
miałem 20 lat, lubiłem chodzić z przyjaciółmi do londyńskich klubów.
Grali tam głównie jungle i drum & bass, ja wolałem ten pierwszy
gatunek, podobał mi się też UK garage. Bardzo lubię grime – energia MC
nie ma sobie równej. Ale potem odkryłem dubstep i zakochałem się w tej
muzyce”. Jeszcze w okresie studiów, w 2009 r. wydał swoją pierwszą EP-kę – Air & Lack Thereof. Płyta trafiła przypadkiem w ręce didżeja BBC Radio 1, Gillesa Petersona.
Połączenie głębokiego, soulowego wokalu Blake’a z dubstepowym podkładem
utworów na tyle przypadło mu do gustu, że zaprosił młodego artystę do
swojego programu, gdzie ten wystąpił z gościnnym setem. Rok później do
playlisty tej stacji włączono nagranie pod tytułem CMYK. Uwagę szerszej publiczności artysta przyciągnął za sprawą własnej wersji piosenki Feist – Limit To Your Love.
Pod koniec 2010 r. Blake znalazł się wspólnie z The Vaccines, Jamie Woonem, Clare Maguire i Jessie J na corocznej liście BBC Sound typującej największe debiuty następnego roku. Krążek James Blake ukazał się ostatecznie 4 lutego 2011 r., zdobywając pozytywne opinie dziennikarzy muzycznych. Philip Sherburne ze SPIN przyznał mu ocenę 8/10, określając brzmienie krążka jako „gospel w stylu D’Angelo czy Jamie Lidella z domieszką pozaziemskich wydźwięków acid house’u”. Wyraźnie zachwycony Drew Litowitz z witryny Consquence Of Sound wyróżnił album pięcioma gwiazdkami stwierdzając: „Niektórym
wydaje się, że w dobie wyczyszczonego cyfrowego dźwięku zabrakło
miejsca dla czystej, surowej namiętności – być może po prostu przed
Blakiem robiono to źle”. Z kolei Grayson Currin z Pitchforku
dał płycie notę 9/10, zestawiając Anglika z innymi muzykami łączącymi
zdolności wokalne z upodobaniami elektronicznymi – m.in. z Thomem Yorke (Radiohead), Antonym Hegarty (Antony And The Johnsons) czy wreszcie Justinem Vernonem (najbardziej znanym z Bon Iver).
Na płycie, oprócz Limit To Your Love, znalazły się dwa inne covery – The Wilhelm Scream będący przeróbką Where To Turn z repertuaru ojca muzyka, a także urzekająca nowa wersja A Case Of You ulubionej Joni Mitchell.
Ta ostatnia piosenka została wydana na nowej EP dołączonej do wydania
deluxe, na której znalazł się także duet z wspomnianym Vernonem – Fall Creek Boys Choir. W 2012 r. James po raz pierwszy odwiedził nasz kraj, będąc jedną z gwiazd Heineken Open’er Festival.
Na kolejny album fani Blake’a musieli czekać dwa lata. Jak na romantyka przystało, muzyk tłumaczy to bardzo osobistymi powodami:
„Mojej pierwszej płycie czegoś brakowało. Przez dwa lata nie byłem w
dłuższym związku. Miałem wrażenie, że mogę nigdy nie znależć kogoś
wyjątkowego. To wpłynęło na proces tworzenia krążka”. Overgrown ukazało się w kwietniu 2013 r. Jeden z utworów, Digital Lion, został wyprodukowany przez samego Briana Eno, uwagę miłośników rapu zwróciło z kolei Take A Fall For Me z gościnnym udziałem RZA z kolektywu Wu-Tang Clan. Nie była to zresztą jedyna współpraca Jamesa z twórcą hiphopowym. Wiadomo, że przed wydaniem albumu spotkał się m.in. z Kanye Westem,
choć – jak wyjaśnia – było to raczej luźne spotkanie niż praca nad
wspólnym materiałem. Gwiazdor stwierdził jednak niedawno, że Brytyjczyk
jest jego ulubionym artystą. Natomiast remix Life Round Here dokonany przez Chance The Rappera
wydał się na tyle dobry, że wydano go na singlu, tworząc także do niego
teledysk. Płyta ponownie spotkała się z bardzo przychylnym odbiorem w
branży. The Guardian wyróżnił ją pięcioma gwiazdkami (na pięć możliwych), a NME i Pitchfork – oceną 8/10.
James grał w tym roku na wielu festiwalach – m.in. na Glastonbury, Bestival, w Montreaux, a także w Polsce podczas wrześniowego Burn Selector Festival. Wokalista uważa za swoje zadanie dostarczenie widzom różnorodnych emocji, nie tylko melancholii: „Widzę, że ludzie zaczynają tańczyć do »Voyeur«, a potem przystają i patrzą w dal w zamyśleniu, gdy przechodzimy do »Lindisfarne«, cieszy mnie ta zmienność ich nastrojów”. Występ jest zawsze bardzo minimalny, oszczędny: „Staram
się wszystko upraszczać. Wielu ludzi robi na scenie skomplikowane
rzeczy (…), ja ograniczam się do podstaw. Zaczynam pętlę, kończę pętlę,
zaczynam grać beat, kończę beat. Nie ma w tym za wiele głębszej
ideologii”.
Pytany o inspiracje James szczególnie ciepło wyrażał się o The xx,
przyznając wielokrotne, że sukces grupy znacząco wpłynął na
zainteresowanie jego własną muzyką, czyniąc ją przystępniejszą dla
przeciętnego słuchacza. Sposób w jaki tworzy swoje utwory nie jest
jednak jednoraki. „Jeśli jestem w domu, zaczynam od tekstu – próbuję
go śpiewać, a następnie stopniowo dodaję akordy, tak aby otulić słowa
piosenki we właściwe dźwięki. Podczas trasy bardziej eksperymentuję z
beatami i samplami – w ten sposób powstał projekt Harmonimix”. Najnowszym dziełem Blake’a pod tym aliasem jest futurystyczny remix przeboju Destiny’s Child, Bills Bills Bills. Jak tłumaczy artysta: „Nie
zawsze myślisz w tym samym BPM. Czasem inspiruje cię house’owy kawałek
usłyszany kilka dni temu, innym razem chcesz poeksperymentować ze swoim
wokalem dodanym do beatu 4/4. Nie mogę zostać w jednym stylu – nie mówię
o gatunku! – przez dłuższy czas, to mnie nuży. (…) Uważam, że gatunki
są dobre dla sklepów z płytami, nie artystów”.
Melancholijny romantyk nie jest już samotny. Od dłuższego czasu spotyka się z Teresą Wyman z zespołu Warpaint,
z którą wymienia się uwagami na temat swojej muzyki. Anglik wyznaje, że
nowa miłość była dla niego istotnym wsparciem przy komponowaniu. „Ale
bardzo ważna była też niepewność. Niepewność natury związku. Niepewność
koncertowania. Niepewność branży muzycznej i mojej pozycji w nim”. James Blake, zdobywając Mercury Prize, potwierdził, że na taką pozycję zasługuje.
Korzystałem z wywiadów dla Digital Beats, Pigeons And Planes, The Guardian, The Interview, The Michigan Daily.
Brak komentarzy: