Tom Hickox - The Pretty Pride Of Russia
Krytycy i blogerzy lubią szukać następców największych legend. Etykietowanie artystów zwykle muzyków denerwuje i nie jest to wyłącznie związane z tym, że ogranicza to ich własną swobodę i oryginalność. Z tym można walczyć, co pokazał Gambles, o którym pisałem na blogu wcześniej. Nie możemy jednak zapominać, że tego typu określenia często nakładają na debiutantów presję, z którą nie każdy jest w stanie poradzić. Mam jednak wrażenie, że songwriter, o jakim piszę tym oczekiwaniom sprosta. Szanowni Państwo, oto "nowy Cohen", jak już określiły Toma Hickoxa niektóre media. Jeśli porównanie to uznacie za zbyt "mocne" jak dla debiutanta, pomyślcie o Woodkidzie i The National - to ich najbardziej wokalnie przypomina Hickox. Przyznaję, że na razie znam tylko ten jeden utwór, znaleziony na blogu IndieShuffle, ale widać w nim wyraźny talent trzydziestolatka do opowiadania świetnych historii. Artysta dobre tradycje muzyczne wyniósł z domu, jego ojciec Richard jest sławnym dyrygentem, laureatem Grammy. W marcu okazał się długo oczekiwany debiut Toma - War, Peace & Diplomacy. Widzę go na Spotify i nie mogę się doczekać aby usłyszeć go w całości!
Brak komentarzy: