Jessie Ware - Midnight Caller
Tłumaczyłem już, na czym polega mój problem z tą płytą, przed którym staje zresztą każdy dziennikarz/bloger, który chodzi na kawę z ciastkiem/piwo/koncerty/Skype'a/do kina z artystami, o których potem musi coś napisać. Ale odkładając na bok znajomości, a do głębokiego lamusa fanboizm (bo chyba już na to najwyższy czas), trzeba przyznać, że Tough Love nie jest idealne, ale jest na pewno bardzo dobre, i stanowi niewątpliwy krok do przodu dla Jessiki. Będę jeszcze pewnie pisać o tym albumie szerzej, na razie powtórzę swój podstawowy wniosek z koncertu - nikt nie może zarzucić Ware, że "jedzie na jednym bicie", co było zmorą Devotion i odciśniętych z tej samej matrycy piosenki tytułowej, Still Love Me i No To Love. Tym razem każde nagranie brzmi inaczej. Szkoda tylko, że głos piosenkarki - bardzo mocno wyeksponowany na koncertach - w kilku utworach na płycie wydaje się sztucznie stłumiony, co w porównaniu do tytułowego kawałka tworzy nieco zgrzytający kontrast. No i nie ma bangerów, kilka piosenek na poprzedniej płycie pięknie nawiązywało do klubowych początków Jessie, potem mieliśmy utwory Disclosure, Bashmore'a, a na TL są tylko dwa kawałki prawdziwie elektroniczne - zastrzegę - niekoniecznie taneczne. W dodatku jeden z nich to Want Your Feeling, o którym już pisałem - a drugi jest tylko w wersji deluxe. Załączam go poniżej. Jest w tym coś z Katy B 2014, moim zdaniem. Produkcja - James Ellis Ford.
Twitter https://twitter.com/jessieware
Soundcloud https://soundcloud.com/jessieware
Instagram http://instagram.com/jessieware
Brak komentarzy: