Mavoy Review: Haerts - HAERTS
Haerts
na swoim debiucie oddalili się nieco od elektropopowej stylistyki
pierwszych dokonań. Członkowie grupy pochodzą z różnych krajów
– Niemiec, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych – poznali
się... w Islandii, gdzie uczestniczyli w spotkaniach Iceland Academy
Of Art. Praca nad materiałem zajęła kilka lat - uwagę blogerów
zwrócili debiutanckim singlem Wings, wydanym w drugiej połowie 2012
r. Współpracą z Haerts zainteresował się wówczas synthpopowy
producent Jean-Philip Grobler, bardziej znany pod pseudonimem St.
Lucia. Dwie piosenki stworzone przez niego – Giving Up i All The
Days znalazły się na albumie (kolejne dwie – The Creek i One Life
można odnaleźć na edycji deluxe).
Większość
recenzji tego albumu nie jest w stanie uniknąć nazwy HAIM. To
prawda, energia i optymizm piosenek zespołu wyraźnie przypomina
dokonania kalifornijskich sióstr, a porównanie jest o tyle
prostsze, że także i tutaj króluje żeński wokal. Myślę jednak,
że wynika to przede wszystkim z podobnych inspiracji obu grup.
Większość piosenek z HAERTS przypomina muzykę żeńskich zespołów
rockowych z lat 80 – Heart, Pretenders czy – przede wszystkim
Fleetwood Mac. Duża zasługa w tym wokalistki Niny Fabi, która
naprawdę w niczym nie ustępuje takim sławom jak Chrissie Hynde czy
Stevie Nicks. Efekt nie zawsze jest równie udany – niektórzy
narzekają, że Call My Name jest nieudanym pastiszem
„złotoprzebojowych” klasyków w typie The Lady In Red Chrisa
DeBurgha. Zespół najlepiej wypada w nagraniach szybkich,
słonecznych, z wyrazistymi refrenami – tutaj należy wyróżnić
dwa sąsiadujące ze sobą nagrania - No One Needs To Know i Giving
Up. Te dwie piosenki przy innych trendach spokojnie podbiły
playlisty stacji radiowych (pozostaje cieszyć się, że teledysk do
tego drugiego utworu możemy podziwiać na antenie nowego kanału
Muzo TV). Teksty dotyczą (naturalnie) miłości, i jest to
zdecydowanie uczucie szczęśliwe, choć w piosenkach nie brakuje
odrobiny nostalgii.
Wprawdzie
Grobler stworzył tylko kilka utworów, ale mam wrażenie, że praca
z nim pomogła członkom grupy na wyrobienie własnego stylu,
łączącego energię i przebojowość z bardzo osobistym wyrażeniem
emocji i uczuć. Być może Haerts nie wypełnią klubów, ale jestem
przekonany, że dla swoich fanów ich muzyka będzie źródłem
wyjątkowych chwil i pomoże odkryć w tekstach piosenek własne
porażki i momenty triumfu.
Brak komentarzy: