Obsługiwane przez usługę Blogger.

Mavoy Review: Emile Haynie - We Fall



Ta płyta zainteresowała mnie już wtedy, kiedy była tylko plotką przekazywaną przez podekscytowane fankluby kilku piosenkarek, które miałyby się na niej znaleźć. I choć ostatecznie Florence Welch nie pojawia się na albumie, wszyscy pozostali artyści (a raczej – artystki) – faktycznie figurują na końcowej trackliście. Ale kim jest człowiek, któremu udało się umieścić na swoim debiutanckim albumie tyle nazwisk z ekstraklasy świata muzyki?



Nawet jeśli nie kojarzycie nazwiska Emile'a, z całą pewnością znacie przeboje, które wyprodukował. Haynie najmocniej kojarzony jest z albumem Born To Die Lany Del Rey – z piosenek na nim się znajdujących nie miał żadnego wkładu wyłącznie w Video Games. Zaczynał jako producent hiphopowy, ale po współpracy z Laną, a także Kid Cudim zdobył zainteresowanie także innych muzyków. Jego nazwisko znajdziecie na albumach Emeli Sande (My Kind Of Love), Eminema (Guts Over Fear), The Neigbhbourhood (Let It Go) czy też Brunona Marsa (Locked Out Of Heaven). Na pierwszy singiel promujący krążek wybrano A Kiss Goodbye, delikatną, zmysłowa balladę z udziałem Charlotte Gainsbourg, Devonte Hynesa – i Samphy, którego niezwykły wokal zdominował ten utwór. Zupełnie inne emocje dostarcza wydane w następnej kolejności Falling Apart, wykonywane przez Andrew Wyatta z Miike Snow. Ironiczny, pesymistyczny tekst ciekawie kontrastuje z bardzo pogodną, wakacyjną melodią. Można powiedzieć, że brzmi to jak niezły pastisz piosenek The Beach Boys z okresu ich największych sukcesów latach 60...I jest to chyba skojarzenie poprawne, ponieważ pod koniec w chórkach pojawia się Brian Wilson we własnej osobie! 



Największymi gwiazdami na płycie są jednak wspomniana Del Rey i Lykke Li – ta druga pojawia się we wspólnym nagraniu z Romy Croft z The xx. Lana wypada bardzo dobrze, choć nowa piosenka niewiele różni się od stylu, do jakiego przyzwyczailiśmy się już na jej płycie. Utwór Szwedki jest znacznie skromniejszy pod względem aranżacji, ale jego rozmarzony klimat z pewnością urzeknie jej sympatyków – melodia zaś gdzieniegdzie przypomina... Intro The xx! Oczywiście, nie można pominąć udziału legendarnego Randy'ego Newmana, który również utrzymuje optymistyczny nastrój niezwykle pogodnym Who To Blame. Odrobinę folk-rockowego spokoju wprowadzają w swoich nagraniach Rufus Wainwright i Father John Misty. Od całości nieco odstaje wyłącznie piosenka Nate'a Ruessa, Fool Me Too – w tym miejscu styl niebezpiecznie ociera się o kopię największego przeboju fun. - mowa oczywiście o We Are Young. Pozostałe utwory reprezentują jednak bardzo wysoki poziom.



W tej chwili to mój ulubiony album 2015 roku – udało mu się prześcignąć nawet Bjork. Obawiam się, że pewnie łatwo ulegnie zapomnieniu i nie będzie liczyć się w podsumowaniach większości dużych portali internetowych pod koniec roku. Warto jednak po niego sięgnąć! To zbiór bardzo dobrze wyprodukowanych piosenek o różnorodnej stylistyce. Niektórzy będą może narzekać, że zaproszeni artyści nie pokazują na We Fall niczego, do czego nie zdążyli nas już przyzwyczaić. Jest to jednak ciekawa kompilacja, udowadniająca, że Emile Haynie jest obecnie jednym z najciekawszych producentów w świecie muzyki pop.

01. Falling Apart (feat. Brian Wilson)
02. Little Ballerina (feat. Rufus Wainwright)
03. Wait For Life (feat. Lana Del Rey)
04. Dirty World
05. A Kiss Goodbye (feat. Sampha)
06. Fool Me Too (feat. Nate Ruess)
07. Nobody Believes You (feat. Colin Blustone)
08. Come Find Me (feat. Lykke Li)
09. Who To Blame (feat. Randy Newman)
10. Ballerina's Reprise (feat. Father John Misty)
11. The Other Side

Ocena 9/10

Brak komentarzy: