Django Django - Born Under Saturn - recenzja
1. Giant (5:55)
2. Shake
and Tremble (4:19)
3. Found
You (4:43)
4. First
Light (4:50)
5. Pause
Repeat (3:29)
6. Reflections (4:20)
7. Vibrations (3:08)
8. Shot
Down (5:09)
9. High
Moon (4:43)
10. Beginning
to Fade (3:15)
11. 4000
Years (4:17)
12. Break
the Glass (4:30)
13. Life
We Know (3:26)
Django Django nazwę
swoją wywodzą bynajmniej nie od filmu Django (który swoją
premierę miał w 2012 roku), ani nawet kultowego Django
Reinhardta. Czwórka
ambitnych młodzieńców założyła zespół sześć lat temu w
rodzinnym Londynie. David Maclean, Vincent Neff, Jimmy Dixon i Tommy
Grace uczęszczali wcześniej do tej samej szkoły. Debiutancki
krążek pod prostym tytułem Django Django ukazał się w styczniu
2012 r. Pilotowana przez singiel Default płyta zyskała bardzo
pozytywne opinie recenzentów (i nominację do Mercury Prize),
sprzedawała się przeciętnie – choć nieoczekiwanie we Francji
pokryła się nawet platyną. Tej zimy dowiedzieliśmy się, że w
2015 r. zespół wyda nakładem Because Music swój drugi album
zatytułowany Born Under Saturn. Czy muzycy spełnili oczekiwania?
Nowa
płyta jest bardziej taneczna od poprzedniczki, na Reflections można
dopatrzeć się wpływów disco, a nawet house'u. Nie ma w tym nic
zaskakująco – muzycy znani są z bardzo eklektycznego gustu, jak
wyznał ostatnio Dave: „słuchamy absolutnie wszystkiego. Od
awangardowej muzyki klasycznej do techno. Najbardziej zaskakujące
byłoby pewnie coś najprostszego, powiedzmy – Spandau Ballet!”
Muzycy nie starali się za wszelką cenę nawiązać do osiągnięć
pierwszego krążka. „Byłoby fajnie zająć 32 miejsce na liście
przebojów! [poprzednio zajęli miejsce 33 – przyp. mój] Nie, dla
nas liczy się ciężka praca i satysfakcja z udanych efektów.
Podejmowanie ryzyka też jest ważne, choć czasami aby nagrać
doskonały album, który wygrywa nagrody, nie musisz tego czynić –
najlepiej więc robić swoje i nie martwić się.”
Pomimo
większej ilości syntezatorów i house'owych sampli, brzmienie
zespołu pozostaje oparte na prostych, harmonijnych melodiach, takich
jak w singlu First Light. W bardziej gitarowe rejony zespół
zapuszcza się z Shake & Tremble, nagraniem, które mogłoby
wejść spod ręki Danger Mouse'a. Psychodeliczna nostalgia
otwierającego Giant może zostać zestawiona z takimi grupami jak
wczesne Tame Impala. Gdzie indziej dominuje jednak swoboda takich
nagrań jak Found You, Pause Repeat czy Beginning To Fade.
Miks
psychodelii z elektroniką nie działa może już aż tak skutecznie
jak na debiutanckim krążku, ale pozytywna energia wciąż rozpiera
muzyków Django Django, świetnie określonych przez Paste jako
„Kraftwerk na magicznych grzybkach”. Album ten jest bardzo
przystępny, mógłby spodobać się nie tylko doświadczonym
miłośnikom indie, ale każdemu, kto w muzyce szuka odrobiny
optymizmu. Warto w tym miejscu przypomnieć, że londyńska grupa już
wkrótce wystąpi na Openerze. Nowych nagrań z pewnością nie
zabraknie.
Ocena:
7/10
Brak komentarzy: