Kwabs - Love + War - recenzja
1. Love + War 4:14
2. Fight For Love 3:403. Walk 3:37
4. My Own 3:50
5. Look Over Your Shoulder 3:03
6. Perfect Ruin 4:12
7. Forgiven 3:53
8. Layback 3:56
9. Make You Mine 3:45
10. Father Figure 3:21
11. Wrong Or Right 3:40
12. Cheating On Me 4:59
Love + War to jeden z najbardziej wyczekiwanych debiutów tego roku. Kwabsa poznaliśmy na przełomie 2013 i 2014 r., kiedy wydał dwa niezwykle dojrzałe single Last Stand i Wrong Or Right, oba charakterystyczne za sprawą niezwykłego głosu piosenkarza, a także wyjątkowej produkcji zapewnionej przez SOHNa. Na płycie znalazł się ostatecznie tylko drugi z nich. Niezwykła wrażliwości i autentyczność Anglika poruszyła wielu słuchaczy. Później muzyk prezentował kolejne single, a także intrygujące covery. Zaskoczyło mnie, jaką głębię potrafił odkryć w pozornie bladym nagraniu Rudimental Bloodstream (trzy grosze dołożył znakomity grime'owy raper Stormzy), ale Kwabs świetnie wypada także w utworach naprawdę przebojowych - wspominałem kiedyś o Do I Wanna Know, w jego obecnej setliście znajdziecie Lean On Major Lazer. Wydany album łączy poruszające ballady z bardziej optymistycznym brzmieniem, elektronikę z brzmieniem tradycyjnym. Wyraźnie imponuje.
"Musisz mieć doświadczenie łączenia się z ludźmi przez muzykę, ponieważ to będzie mieć miejsce przez całą twoją karierę." - opowiada Kwabs. - "To radosne i interesujące uczucie. (...). Być może jestem szczęściarzem. Inni identyfikują się z moim głosem i sposobem, w jakim siebie wyrażam, z sercem tego wszystkiego - przekonaniem dotyczącym tego, o czym śpiewam i moim performancem". O swoich producentach, do których należą też Dave Okumu, Sam Romans i
Felix Joseph londyńczyk wypowiada się w samych superlatywach: "Wiele można zyskać,
kiedy pozwolisz innym na wgląd na siebie i swój projekt i spojrzenia na
niego z innej perspektywy. W ten sposób odnajdujesz swój zakres. Czasami
może to zajść za daleko i uświadamiasz sobie, że tego już nie
zrobisz. Ale dobrze być otwartym. (....) Mówię o projekcie, ponieważ tak to działa - to kombinacja wielu idei, inspiracji i ludzi, którzy pomogli mi uświadomić sobie moją wizję. W ten sposób jest to bardzo spontaniczne, artystyczne i kreatywne, ale jednocześnie jest rodzajem manifestacji. Uważam, że to bardzo ważne."Anglik jest jednak zawsze gotowy do spróbowania nowych wyzwań: "Progres i eksperymentalność jest podstawą"- tłumaczy - "W ten sposób mogę rozwijać się jako artysta i dać moim słuchaczom coś nowego, zupełnie różną stronę mojej osoby". Dlatego też, jak przyznaje, wciąż ćwiczy codziennie swój wyjątkowy głos, najczęściej porównywany do Seala, choć wiele lat minęło od czasu kiedy występował w szkolnym chórze, a potem jako bardzo młody wokalista przed członkami rodziny królewskiej w telewizyjnym show Goldie's Band. A co z jego muzycznymi upodobaniami? Kwabs ceni eklektyzm - "Słucham wszystkiego, od Sinatry przez The Strokes po Bacha. Staram się być otwarty muzycznie, pomaga mi to rozwinąć własne brzmienie".
Byłem bardzo zaskoczony, kiedy jeden z pierwszych singli Walk zdobył popularność nie tylko na Wyspach, ale nieoczekiwanie przebił się także u nas, na antenie RMF FM i Radia Zet. To właśnie trochę odmienny wizerunek Kwabsa, niż ten do którego przyzwyczaił nas przy debiucie. Do tańca zachęca Fight For Love, które powinno pojawić się na radiowych playlistach w następnej kolejności. Cóż, powinno... Ową radosną stylistykę podtrzymuje też nowe nagranie, Make You Mine, stylistyką nawiązujące do najlepszych czasów amerykańskiego disco.Większość piosenek to jednak podniosłe ballady, podszyte charakterystycznym elektronicznym podkładem, który jednak nigdy nie zaburza wrażenia niezwykłej ekspresywności i wyrazistości piosenkarza. Teksty są niewątpliwie autobiograficznie, większość dotyczy doświadczeń miłosnych, samotności i poszukiwania własnego "ja". Wśród zupełnie nowych utworów należy wyróżnić - produkowane przez Okumu zmysłowe Layback, My Own, którego nie powstydziłby się Craig David (który powinien wydać nową muzykę - czyżby wysoki poziom debiut Kwabsa pogrążył go w depresji?) i wreszcie tradycyjne, bardzo poruszające Cheating On Me.
Uczciwie, ciężko wskazać na tym albumie słabszy utwór. Zważając, że jest to dopiero pierwszy album Kwabsa, zasługuje on na wszelkie zachwyty, jakie otrzymuje. Żałuję, że nie udało mu się osiągnąć numeru 1 na brytyjskiej liście płyt, ale o swoją przyszłość może być spokojny. Scena R&B i soul właśnie wzbogaciła się o niezwykle ważny głos. Brzmiący moim zdaniem znacznie silniej i oryginalniej niż popularniejszy Sam Smith.
Ocena: 9/10
Brak komentarzy: